Muzyke

wtorek, 25 sierpnia 2015

#58

Elo 8) tak na samym początku chciałam Was uprzedzić, że ten post jest... inny niż reszta. Dużo przeskakuję w czasie, ale... no muszę :/ Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.











- Niestety...- Zaczął lekarz i urwał nagle. Do oczu napłynęły mi łzy.- informacji o stanie pacjentki mogę udzielić najbliższym.- Odetchnąłem.
- My jesteśmy jej najbliższymi.- powiedział Feliks.- Jestem jej bratem. To moja żona- Położył rękę na ramieniu Mir.- To jej chłopak- kiwnął na mnie głową- A oni... to tacy jakby bracia.
- Dobrze- westchnął- Pacjenta ma wadę serca...
- Tak, od dzieciństwa- przerwał mu Feliks.
- Poważną. Operacja, była koniecznością. Serce pacjentki z każdym gwałtowniejszym ruchem, gwałtowną reakcją...
- Proszę Pana- przerwał mu znowu Feliks- dziękujemy, że stara się na Pan to wytłumaczyć, ale jesteśmy... w wielkim szoku. Wiem, że te starania są na marne. Proszę nam tylko powiedzieć, co jest z moją siostrą?- lekarz leniwie się uśmiechnął.
- Z Pańską siostrą wszystko dobrze. Udało nam się usunąć wadę. Ale będą potrzebne rehabilitacje oraz branie leków.
Feliks nabrał powietrza i starał się coś powiedzieć, ale nic mu nie przeszło przez gardło. Lekarz się uśmiechnął. Wszyscy zaczęliśmy się cieszyć jak głupi.
- Pacjentka zaraz będzie przewieziona na salę, ale jeszcze jest w narkozie. Wtedy będziecie mogli do niej wejść.
- Dziękujemy.
Lekarz uśmiechnął się i poszedł. Feliks na mnie spojrzał. Uśmiechnął się.
- Słyszałeś?- prawie krzyczał. Otworzyłem usta, ale zaraz je zamknąłem. Wszyscy dziwnie na mnie patrzyli. Miałem wrażenie, że zaraz padnę.
- Ty weź może lepiej usiądź- powiedział Harry. Spojrzałem na niego. Uśmiechnąłem się. Czułem, że tracę czucie w nogach. Nie, nie zemdleję. Nie mogłem, ustać ze szczęścia.
- Ej, ej, ej- powiedział Dawid i podszedł do mnie. Razem z Feliksem posadzili mnie na krześle.- Trzymaj- podał mi wodę.
Zawieźli Jessicę do sali.
Siedziałem przy łóżku i trzymałem ją za rękę. Jakbym już to widział. Jessica powoli otworzyła oczy. Spojrzała na mnie.
- Przepraszam...- jąkała się- Ja...
- Nic nie mów- uśmiechnąłem się.- Musisz odpocząć. Idź spać. Ja tutaj będę. Cały czas. Nie zostawię Cię.
- Dziękuję.- powiedziała cicho.

Zasnęła. Siedziałem chwilę i przyszła reszta.Czekaliśmy aż się obudzi.
- Teraz nie masz się co martwić, ona na prawdę śpi- uśmiechnęła się Miranda.
- Wiem.

***

- Dziękuję- uśmiechnęłam się do wychodzącego lekarza.- O Boże...- przewróciłam oczami.
- Wytrzymasz- powiedział Dawid.
- Ale to nie Ty musisz tutaj leżeć.
- Mogłaś nie głupieć- uśmiechnął się. Głupio mi się zrobiło. Uśmiechnęłam się i spuściłam głowę.
- Nigdy więcej.- popatrzyłam po nich.
- Obiecujesz?- uśmiechnął się Liam
- Obiecuję.- odwzajemniłam uśmiech.
- A tak w ogóle to jesteś okropna.- spojrzał na mnie poważnie Lou
- Dlaczego?
- Nie pierwszy raz doprowadziłaś go do płaczu.- pokazał na blondyna.- Przykro się na to patrzy.
- No.- potwierdził Zayn.
- Powinien być zakaz doprowadzania Nialla do płaczu.- Powiedział Loczek.
- Zostać z Tobą?- Zapytał Feliks.
- Nie trzeba- uśmiechnęłam się.
I wyszli. No może z małym wyjątkiem. Uśmiechnęłam się do niego. Cały czas trzymał moją rękę.
- Nie męczy Cię to?- zapytałam.
- Ale co?- zdziwił się.
Chwilę się wahałam, ale w końcu wdusiłam to z siebie:
- Ja.
- Nie. I nawet o tym nie myśl.- spojrzał na mnie z poważną miną. Wiem, że nawiązuje do ostatniej podobnej rozmowy w szpitalu.- Kocham Cię. Jesteś dla mnie najważniejsza.
- Ja Ciebie też kocham. I nawet o tym nie myślałam. Sam widzisz... Nie radzę sobie bez Ciebie.
- No i po to tutaj jestem. Żeby Ci jakoś pomóc.
- Dziękuję.
Skończyło się jak zwykle. Zasnęłam przytulona do blondyna. Cały czas trzymał moją dłoń.

***

- Ale nie jesteś zły?- spojrzałam na Dawida.
- Nie.- złapał mnie za ramiona.- Wpadniecie do mnie w sierpniu.- przytulił mnie. Odwzajemniłam uścisk. Łzy zaczęły mi płynąć z oczu.- Tylko już nie rób niczego głupiego.- Spojrzał mi w oczy.
- Nie zrobię. Obiecuję.
- Na paluszek?- uśmiechnął się.
- Na paluszek.- Skrzyżowaliśmy nasze małe palce od prawych rąk.
- Do zobaczenia, łajzo- wytarł mi łzę spływającą po policzku.
- Do zobaczenia, idioto.- Przytuliliśmy się ostatni raz i poszliśmy na samolot.
Byliśmy u Dawida pięć dni. Wszystko przeze mnie. Muszę iść do lekarza w naszym mieście.

***

Wstałam jak zwykle o 6, żeby przyszykować się do pracy. Zjadłam śniadanie, umyłam się, ubrałam, uczesałam, lekko pomalowałam i wyszłam. Kiedy już się przebrałam i weszłam na salę, zobaczyłam Maxa, Sarahę i Rose. Podeszłam do nich.
- Cześć.
- Cześć- odpowiedzieli chórem.
- Gdzie Julia?
- Myśleliśmy, że szła z Tobą. Może zaraz przyjdzie- powiedział Max.
Drzwi do sali otworzyły się z hukiem. Do środka weszła Julia. Wkurzona.
- Co się stało?- Zapytałam.
- Szłam sobie do pracy jak zwykle. Zawsze tą samą drogą, ale akurat teraz, trafił się taki parszywy raz!- mówiła zła.
- To znaczy?- Zapytała Rose.
- No i jak tak szłam, to jakiś typ wylał na mnie wodę. Spoko. Po kilku minutowej kłótni, kiedy odpuściłam i powiedziałam, żeby się odwalił. To chyba na złość, postanowił być miły i odprowadził mnie tutaj. Tak rekompensując tę wodę!
- Ale Wy się kłóciliście czy Ty się z nim kłóciłaś?- Uśmiechnęła się Sarah.
- Chyba ja z nim, ale czy to ważne?! Mam nadzieję, że nigdy go nie zobaczę.
Po próbie usiedliśmy na parkiecie i odpoczywaliśmy. Założyłam sobie snapchat. Dość dużo osób go ogląda. Dziesięć tysięcy.
"Pokłóciłam" się z Maxem, bo zabrał mi telefon. Usiadłam przy drugiej ścianie. Zaczął mnie nagrywać.
- Nie nagrywaj mnie.- powiedziałam cicho.
- Czemu?- uśmiechnął się.
- Bo nie.
- To nie jest argument.- kolejny filmik. Po cichych piknięciach można było się domyśleć, że to snap. Co chwilę było słychać to pikanie.
- Jest.
- Nie.
- Nie kłóć się ze mną. Ja mam rację.
- Ja mam rację.
- Ja zawsze mam rację. Nawet jak jej nie mam to mam.
- Nie masz racji.
- Mam cycki ma rację!
- Co?- Zaczął się śmiać.
- Wiosło.
- Jessica, mistrz ciętej riposty.
- Spieprzaj.- uśmiechnął się.- Oddaj mi telefon.
- Nie.
- Oddawaj mi telefon tępa pało!- Podał telefon Julii. Teraz ona zaczęła nagrywać. Szedł w moją stronę. Szybko wstałam.
- Co?- Zapytał dobitnie.
- Nic- uśmiechnęłam się. Podszedł do mnie i chciał mnie łaskotać, ale ja się broniłam. Nasze dłonie się splotły i zaczęliśmy się przepychać.- To nie fair! Ja mam śliskie buty.
- Dobra, dobra.
- No tak.
- Po prostu jestem od Ciebie silniejszy.
- Chciałabyś.- uśmiechnęłam się.
W tamtym momencie zaczął mnie łaskotać.
- Sarah!- Zaczęłam krzyczeć przez śmiech.- Pomóż... Mi... Sarah!
Dziewczyna podeszła do nas i nas rozdzieliła.
- To była napaść- mówiłam poprawiając bluzkę.- na tle seksualnym.- Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Ta od razu gwałt.- powiedział Max.
- No nie, ale napaść na tle seksualnym na 100%. Łaskotałeś mnie, a żeby mnie łaskotać musiałeś mnie dotknąć, a to można uznać za obmacywanie, czyli napaść. Skończysz w więzieniu chamie.- Zaczął się śmiać- Będziesz się śmiać w więzieniu- uśmiechnęłam się.- A teraz oddawaj.- wyciągnęłam rękę po telefon. Julia oddała mi go.
- Wbijamy Ci dzisiaj na chatę.- powiedziała Rose.
- Spoko. Dziś chyba mam czas.
- Chyba?
- No chyba.
- Czemu chyba?
- Bo mam chłopaka, który ma przyjaciół i oni często u mnie przesiadują.
- Nareszcie go poznamy.- uśmiechnął się Max.

***

- Zamknij ryj!- wrzasnęłam na Maxa sięgając klucze.
- Czemu?
- Boś głupi!- Chciałam otworzyć klucze, ale nie mogłam. Złapałam za klamkę. Drzwi się otworzyły. Nie zamknęłam drzwi? A może ktoś się włamał? Wystraszyłam się. Weszłam do środka i odetchnęłam z ulgą.
- Mówcie, że będziecie u mnie!- wydarłam się do chłopaków w salonie.
- Niespodzianka!- wydarł się Feliks.
Nie było z nimi blondyna. Reszta weszła za mną.
- To są...- machałam ręką.- Max, Sarah, Rose i Julia. I będę chamem, bo Was nie przedstawię, bo wiem, że wiecie kto to.
- Cześć- uśmiechnął się Loczek.
- Serio?!- wydarła się Julia.
- Co?- zdziwiłam się.
- Śledzisz mnie?- ciągnął brunet.
- Przestań!- wydarła się znowu.- Wiedziałam, że skądś Cię kojarzyłam, tylko nie wiedziałam skąd. Już teraz wiem!
- To o nim mówiłaś?- Zapytałam. Przytaknęła. Spojrzałam na chłopaka- W sumie... To on jest chwilami uparty i wkurzający.
- Dziękuję Jess- uśmiechnął się sarkastycznie.
- Nie, ja Cię dalej kocham.
- To Ty z nim chodzisz?- Zapytał Max.
- Co?! Nie!
- Jeszcze raz dziękuję.
- Zły jesteś?
- Możliwe.
- Przepraszam?
- To pytanie?- w tamtym momencie ktoś pocałował mnie w policzek i przytulił mnie od tyłu.
- Możliwe- odpowiedział za mnie blondyn.
- Gdzie Ty byłeś?- spojrzałam na niego.
- A jak sądzisz?
- W kuchni?
- Noo.- uśmiechnął się.
Posiedzieliśmy trochę. Julia zaczęła się kłócić z brunetem. I się kłócą.
- Zaraz mu walnę!- wrzasnęła.
- Czemu Ty się tak ciskasz?- uśmiechnął się chłopak.
- Bo mnie wkurzasz!
- Julia- przerwał jej Max.- Nie On Cię wkurza, tylko sama się wkurzasz, że On ma gdzieś Twoje reakcje.
- Zamknij ryj!
- Ej, to mój tekst.- powiedziałam.- Nie krzycz na Maxa.
- Dziękuję Jessica.
- Wiem, że jest głupi, ale to nie powód, żeby na niego krzyczeć.
- Ej!
- Egh!- Warknęła.
- Nie wściekaj się tak. Złość urodzie szkodzi- wtrącił z uśmiechem Harry.
- Przestań.- powiedziałam. Reszta gadała między sobą, a ja i Max staraliśmy się ich ogarnąć.
- Ale co ja robię?
- Masz wywalone i ją to wkurza- uśmiechnął się Max.
- Nie pomagasz- skarciłam go.
- Sorry, wiesz jak to jest. Sama to mi kiedyś mówiłaś. Ta pieprzona męska solidarność.- przybili sobie piątkę.
Zaraz wtrąciła się reszta i nastąpiła głośna wymiana zdań. Siedziałam z Niallem na kanapie i przyglądaliśmy się im.
- Trzeba ich ogarnąć.- powiedziałam.
- No.
- A ten jak zwykle ma wywalone- uśmiechnął się.
- No.
- Dobra, spokój.- wstałam.- Dość.- powiedziałam dobitnie ale wszyscy mnie ignorowali- Stop!!!- Wydarłam się jak najgłośniej umiałam. Wszyscy na mnie spojrzeli.- Co Wam to da, że będziecie się kłócić? Rozumiem. Oni są na siebie źli... to znaczy Julia jest zła. Ale Wy co macie do tego? Skończcie bo to jest bez końca. A Wy jak macie się kłócić to wypad na dwór. Nareszcie upragniona cisza. Wszyscy się ogarnęli.
- Jezu! Już jedenasta- powiedział Max.
- No i?- zapytałam.
- Dla Ciebie nic, ale my z dziewczynami idziemy jutro do pracy.
- Przykre- uśmiechnęłam się, przytulając się do blondyna.
- To my spadamy.- powiedziała Sarah.
- Pa- powiedzieliśmy chórem.

***

Obudziłam się, chwilę poleżałam i zeszłam na dół.
- Wyspałaś się?- Zapytał mnie blondyn.
- Yhm.
- Wiesz, że musisz dzisiaj poćwiczyć- powiedział ze skwaszoną miną.
- Wiem. Pomożesz mi?
- Jak?
- Nie wiem, ale coś się wymyśli.
- Okey- uśmiechnął się.
- Ej ta akcja wczoraj...
- Ta ich kłótnia?
- Nie... Chodzi mi o te filmiki...
- No.- podeszłam na ekspresu, żeby zrobić sobie kawę.
- Nie, żeby coś, ale nie podoba mi się to.
- Ale to, że zabrał mi telefon?
- Nie. To jak Cię traktuje.- przeciągał.
- Jak mnie traktuje?
- Dobra! Jestem zazdrosny! Pasuje?- uśmiechnęłam się.
- Nie masz o co. To tylko przyjaciel. Tak samo jak John czy Dawid. A Ty jesteś moim chłopakiem i to Ciebie kocham.- pocałowałam go.
- No ja myślę.
Zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kawę, wzięłam leki i ubrałam się. Siedzieliśmy w tym moim pokoju u góry. Tam gdzie mam te zdjęcia i w ogóle.
- To od czego zaczynamy?- zapytał.- Brzuszki?
- Dobra.- położyłam się na macie i rozłożyłam ręce- już się zmęczyłam,
- Ha ha ha.
- Nie umiem robić brzuszków.
- Umiesz.
- Nie. Ciężko.
Chłopak usiadł na moich nogach.
- Teraz rób. Zawsze jakaś pomoc.
- Ile?
- Dziesięć. Jak się zmęczysz to powiedz.
- Dobra.
Zrobiłam dziesięć brzuszków i się zmęczyłam przez to serce. To straszny wysiłek. Leżałam na podłodze a chłopak koło mnie.
- Zmęczyłam się.
- Musisz ćwiczyć. Będzie coraz łatwiej. Tylko tak jak mówił lekarz. Stopniowo a nie od razu maraton do przebiegnięcia.
- Wiem. Miałeś ćwiczyć ze mną.
- Fakt. Miałem.
- Dobra ja robiłam brzuszki to Ty robisz pompki. Pięć, bo wiem że więcej nie dasz rady- Uśmiechnęłam się.
- Zakład?
- Okey. O co?
- Za każde pompkę dostaję buziaka.
- Okey. A jak ja wygram?
- Nie wygrasz. A jak wygrasz to wymyślisz sobie jakąś nagrodę.
- Cokolwiek?
- Cokolwiek.
- Okey.
Chłopak położył ręce lekko nad moimi barkami i zaczął robić pompki. Przy każdej pompce dostawał buziaka. Chyba po piętnastej odpuścił i dosłownie położył się na mnie.
- Wygrałem- położył swoje ręce na moich biodrach i zaczęliśmy się całować.

***

Dziwne. Feliks ma Mirandę. Zayn ma Rose. Lou Sarahę. Liam Robyn. I wiem, że Harry kręci z Julią. Czuję to. Tylko... Ta Julia... Trochę mnie wkurza. Trochę za bardzo zaczęła się kręcić w okół mojego chłopaka. Widzę jak ona na niego patrzy, uśmiecha się do niego i jak się do niego odzywa. Nie podoba mi się to. Kiedy wszyscy wyszli i zostałam sama w kuchni z Julią, chciałam trochę z nią pogadać... Ale postanowiłam zrobić co innego. Pomagała mi wycierać talerze. Wzięłam jeden i tak przez przypadek rozbił jej się przed nogami.
- Co Ty robisz?- zdziwiła się.
- Wyleciał mi- uśmiechnęłam się.
- Ta i leciał prze pół metra?
- No.
- Ty jesteś zazdrosna- oparła się o szafkę.
- Ja? Zazdrosna?- zaczęłam się śmiać.- Nie. Ja zawsze rzucam talerzami w laski, które zarywają do mojego chłopaka. Wiesz, to taka gra. No... Orient.- rzuciłam kolejny talerz. Rozbił jej się koło ramienia.
- Jessica! Poczekaj.- zatrzymała mnie przed złapaniem następnego talerza.- Stój. Ja do niego nie zarywam, tylko chłopaki mnie poprosili o to, żebym się koło niego pokręciła, żebyś wiedziała jak on się czuje, jak jest zazdrosny.
- Kto?
- Feliks.
- Okey. Sorry w takim razie.
- Spoko.
- Jakby co... to upuściłam je okey?
- Okey- uśmiechnęła się.
Chłopacy weszli do domu.
- Feliks.- zaczęłam.
- Co?
- Ile chcesz mieć dzieci z Mirandą?
- Nie wiem. Chyba dwójkę.
- No to uciekaj.
- Czemu?
- Bo jak Cię złapię, to urwę Ci jaja i nie będziesz już mógł mieć dzieci.- powiedziałam wkurzona.
- Co?
- Słyszałam jak gadałeś z Julia o... wiesz o czym- uśmiechnęłam się nerwowo.
- He...- cofał się- To wcale... Boże- zaczęłam go gonić po całym domu i podwórku. Kiedy przebiegaliśmy przez kuchnie zatrzymał mnie blondyn.
- Wiesz, że nie możesz biegać.
- Masz szczęście- pogroziłam mu palcem.

***

- Wstawaj misia- powiedział blondyn lekko dotykając mojej ręki.
- Brzuch mnie boli- powiedziałam zwijając się na łóżku.
- Od czego?
- Nie wiem.
- Może jesteś głodna?
- Nie.
- Chodź dam Ci jakieś tabletki.
Pomógł mi wstać. Zrobiłam dwa kroki i się zatrzymałam.
- Co jest?- Nie odpowiedziałam mu bo chwilowo zrobiło mi się nie dobrze. Pobiegłam do łazienki. Wymiotowałam. Usiadłam na podłodze. Po chwili wstałam i poszłam na dół.- Lepiej?- pokręciłam głową.- Zrobiłem Ci herbatę.
Wypiłam ją powoli. Usiadł koło mnie.
- Pomyślmy od czego może Cię boleć brzuch.- Do oczu naleciały mi łzy.- Co jest?
- Chyba wiem.- mówiłam powoli. Z oczu zaczęły mi lecieć łzy.
- Od czego?
- Boję się, że... mogę  być z Tobą w ciąży.
- Co?- uśmiech zniknął mu z twarzy.- Ale przecież miałaś okres.
- W tym miesiącu nie, a jutro sierpień.
- Co?! I Ty mi o tym nie powiedziałaś?!- wstał i poszedł na korytarz.
- Przepraszam- poszłam za nim- myślałam, że po prostu mi się spóźnia i...- zacięłam się. Zaczęłam płakać.
- Wiesz co to znaczy?! To...- spojrzał na mnie z wyrzutem. Machnął ręką.- Nie ważne- wyszedł trzaskając drzwiami.
Usiadłam na podłodze i kompletnie się rozkleiłam. Siedziałam tak płacząc dobre 45 minut. W końcu drzwi się otworzyły.
- Jezus Maria, Jessica, przepraszam Cię, że tak zareagowałem.- spojrzałam na niego. Szedł w moim kierunku.
- Przeprasza...- łkałam- Zniszczyłam Ci życie- płakałam cały czas.
- Nie prawda- klęknął przy mnie.- Nie zniszczyłaś mi życia.- przytulił mnie. Odwzajemniłam uścisk.
Przytulaliśmy się dość długo. Całe szczęście na początku sierpnia wszystkie przeczucia legły w gruzach, bo dostałam okres. Całe szczęście.

***

- Nie rozumiesz tego?- krzyknęłam do Johna- Jestem z nim ponad dwa lata, a on traktuje mnie jak koleżankę od kilku tygodni.
- Rozumiem. Przykro mi. Ale może ma jakiś problem.
- Nie ma. Gadałam z nim. Chłopaki też. Myślę, że to koniec.
- Jessica...
- W sumie, może już mu przeszło na amen?
- Nie mów tak.
- To jak inaczej to wytłumaczysz?
- Nie wytłumaczę.- spuścił oczy.
- No właśnie. Najlepiej od razu do niego zadzwonię i powiem, że to koniec.
- Pojebało Cię?- Zapytał zły.
- Czemu niby?
- Chcesz z nim zerwać przez telefon? Zachowałabyś się gorzej od niego. Od razu mu dodaj, że przespałaś się z jego kumplem w waszą rocznicę.
- Masz rację. Pójdę do niego. I to teraz.
- Dobrze- odetchnął- Odprowadzę Cię.
Wstaliśmy z ławki w parku i poszliśmy w stronę jego domu.
- Czemu kazałeś mi się ubrać w sukienkę?
- Bo ładnie w niej wyglądasz.
- Dziękuję.
Doszliśmy pod jego dom.
- Tylko... Zrób to miło.
- Dobrze. Dziękuję, za spacer. Do zobaczenia.
- Pa.
Podeszłam do drzwi i zapukałam. Otworzył mi blondyn.... w garniturze. Uśmiechnął się.
- Myślałem, że nie przyjedziesz.
- Nie umawialiśmy się. Skąd wiedziałeś, że przyjdę?
- Wejdź. Zaraz Ci wszystko wytłumaczę.
Weszłam do środka. Zobaczyłam nakryty stół i... te klimaty. 
- Wow! A tutaj co?
- Kolacja- uśmiechnął się.
- Czyja?
- Nasza... To znaczy jeżeli się zgodzisz.
- A z jakiej okazji?
- Z takiej, że Cię kocham. Więc jak? Przyłączysz się do mnie?
- Tak.
Usiedliśmy przy stole i jakiś czas później chłopak zaczął mi wszystko opowiadać.
- ...Poprosiłem Johna, żeby wyciągnął Cię na miasto, żeby nawinął temat tego, że zacząłem Cię olewać, a sam zrobiłem to.
- Okey. Ale dlaczego?
- Bo... zależy mi na Tobie.
- I dlatego mnie olewałeś i nie miałeś dla mnie czasu?
- Mniej więcej.
- Nie rozumiem.- uśmiechnął się. Wyjął z marynarki małe, czerwone pudełeczko. Pokręcił nim chwilę na stole i położył koło mnie. Spojrzałam na niego, potem na pudełko i znowu na niego.
- Otwórz.
Otworzyłam pudełko i zobaczyłam pierścionek ze znakiem nieskończoności.
- Co?- spojrzałam na chłopaka.
- Wyjdziesz za mnie?
- Tak. Tak. Tak!- przytuliłam się do niego.
- Kocham Cię i zawsze Cię kochałem i będę Cię kochać na zawsze.







Więc tym chciałam zakończyć moją działalność tutaj. Dziękuję Wam, że to czytaliście pa.

środa, 19 sierpnia 2015

#57

Zakryłem dłonią usta. Nikt nawet nie drgnął. Patrzyłem na chłopaków.
- Czy to...- zająknąłem się.
Feliks zacisnął usta.
- Oby nie- powiedział smutny.
Zrobił krok do przodu. Stanął.
- Kurwa!- krzyknął. W jego głosie łatwo można było poznać rozpacz.
Klęknął na trawie. Z jego oczu zaczęły płynąć strumienie łez. Ja z chłopakami widzieliśmy tylko kogoś leżącego na trawie. Chciałem do niego podejść.
- Nie!- krzyknął w moją stronę- Trzymajcie go z daleka!
Nie mam pojęcia o co mu chodzi. Feliks złapał za nadgarstek tego kogoś, chyba, żeby zmierzyć puls.
- Dzwońcie po karetkę!
Dawid szybko wyjął telefon. Feliks cały czas trzymał rękę tej osoby. Zauważyłem coś na nadgarstku. Coś co rzuciło mi się w oczy. Tatuaż.
Hope. Może to tylko zbieg okoliczności. Ale Feliks chyba by nie płakał? Pochylił się nad ciałem.
- Czemu to zrobiłaś?- zalał się łzami.
Podeszliśmy do niego. Kucnąłem na przeciwko niego. Spojrzał na mnie. W jego oczach malowała się rozpacz, załamanie, wszystko co najgorsze. Spojrzałem na ciało.
Poczułem, że zapada się pode mną ziemia. Mięśnie zrobiły się jak z waty. Nie mogłem złapać równowagi. Z oczu strumieniami zaczęły płynąć mi łzy. Nie myliłem się. Feliks tulił do siebie nieprzytomną Jessicę.
- Karetka zaraz przyjedzie- powiedział Dawid.
Dawid zmrużył oczy patrząc na tors dziewczyny. Na brzuchu miała kartkę. Dawid wziął ją do ręki i zaczął czytać.
-
Jeżeli komuś jest przykro z tego powodu co zobaczył... ja strasznie przepraszam. Zostawcie mnie tutaj. Za miesiąc Wam przejdzie.
-
Idiotka!- spojrzałem na nią.
Około 5 minut później przyjechała karetka. Ratownicy pozwolili jechać tylko Feliksowi. Może to i lepiej? Wyszliśmy z lasu.
- Zadzwonię po taksówkę.- powiedział Dawid.- Nie martw się stary wszystko będzie okey.
- Nie dzwoń.- powiedziałem- Trzeba iść do domu. Powiedzieć Mirandzie. Będzie chciała jechać. Weźmiemy nasze auto.
- Okey.
Ruszyliśmy do domu. Całą drogę chłopaki starali się mnie pocieszyć. Na marne. Im więcej gadali tym bardziej się denerwowałem. Weszliśmy do domu.
- Miranda!- Wydarł się Dawid.- Kurwa, nie mamy czasu!
- Co się stało?- zdziwiła się.
- Jessica znowu coś odwaliła. Znaleźliśmy ją nieprzytomną w lesie. Feliks pojechał z nią do szpitala. Jedziesz z nami?
- Ale...

- Nie mamy czasu na żadne ale! Jedziesz?
- Tak.
Poszliśmy do auta. Po 10 minutach dojechaliśmy do szpitala. Wybiegłem z samochodu jak zwalniał. Dawid zaraz za mną. Sam niczego nie zdziałam. Pobiegliśmy do recepcji.
- Przed chwilą przyjechała tutaj nieprzytomna dziewczyna, był z nią jej brat, gdzie oni są?- Dawid nie wytrzymał i na dzień dobry wydarł się na kobietę za biurkiem. Odpowiedziała mu coś, ale nie do końca zrozumiałem. Dawid szturchnął mnie w ramię i pobiegł w jeden z korytarzy, a ja zaraz za nim.
- Gdzieś tutaj powinien być Feliks- powiedział rozglądając się.
Weszliśmy w kolejny korytarz. Zobaczyliśmy go. Siedział na krześle. Opierał się o kolana. Głowę miał schowaną w dłoniach.
- Co z nią jest?- podszedłem do niego. Cały czas płakał.
- Serce.- odpowiedział krótko.
- Alkohol?- zapytałem lekko zdenerwowany.
- Jeszcze nie wiadomo. Lekarz powiedział, że zaraz przyjdzie i powie co się stało.
- Pójdę po resztę- powiedział Dawid.
Usiadłem koło Feliksa.
- Nie martw się stary.- poklepał mnie po plecach.- Ona jest silna. Da radę.- uśmiechnął się. Był to najsmutniejszy uśmiech jaki widziałem.
Tak jak Feliks mówił, lekarz przyszedł. Oboje szybko wstaliśmy. Lekarz zaczął coś tłumaczyć. Nic a nic z tego nie zrozumiałem. W końcu odszedł.
- I co jest?- Zapytałem zniecierpliwiony.
- Serce jej nie wytrzymuje. Za dużo stresu i wysiłku. Będą kontaktować się z lekarzem Jessiki.
- Możemy do niej wejść?
- Jeszcze nie. Musimy czekać.
Usiedliśmy. Przeczesałem dłonią włosy i westchnąłem.
- I co jest?- usłyszałem głos Mirandy.
Feliks zaczął im tłumaczyć wszystko. Miranda zalała się łzami.
Usłyszeliśmy, że biegnie banda ludzi. Zobaczyłem tego lekarza co był u nas przed chwilą. kilku innych lekarzy i trzy pielęgniarki. Wbiegli do sali Jessiki. Jedna pielęgniarka podeszła do Feliksa. Zaczęła z nim rozmawiać. Kiedy odeszła Feliks znowu usiadł i zaczął płakać. Dawid też ledwo wytrzymywał. Położył mu rękę na plecach.
- Ona da radę- powiedział.
- Co jest?- powiedziałem donośnie.
Dawid podszedł do mnie.
- Jessica, potrzebuje natychmiastowej operacji. Na serce...
- Nie rozumiem.- zmarszczyłem brwi.
- To jest bardzo poważna operacja... i ona może z niej nie wyjść.
W sekundzie do oczu naleciały mi łzy. Drzwi od sali się otworzyły. Wyszła jedna pielęgniarka, lekarze z noszami- na których leżała Jessica- i ostatnia pielęgniarka. Odruchowo wstałem i poszedłem za nimi. A reszta za mną. Jessica leżała tak spokojnie. Jakby spała. Jakby nic się nie stało. Chciałbym, żeby teraz wstała i powiedziała, że nic jej nie jest i możemy jechać do domu. Tak bardzo bym chciał usłyszeć te słowa. Złapałem ją za rękę. Wszystko będzie dobrze... Musi. Na pewno. Puściłem jej rękę. Wjechali do sali operacyjnej. Byłem wściekły. Znowu to samo. Ja nie chcę jej stracić. Nie mogę. Ona musi być ze mną. Drzwi się zamknęły. A co jest najgorsze? To, że ja nie mogę nic zrobić. Mogę tylko czekać i się modlić, żeby wszystko było okey. Nie mogłem opanować łez. To jest okropne. Powinienem być twardy. Nikt teraz nie jest. Odwróciłem się do nich. Feliks płacze... Miranda... Dawid... Chłopaki chwilami też... Najgorszy dzień na świecie. Usiadłem na krześle. Oparłem się o kolana. Nerwowo ruszałem nogą.
- Wiesz, że to potrwa kilka godzin?- Zapytała Miranda. Spojrzałem na nią. Reszta tak jakby bała się do mnie odezwać. Jakbym zaraz miał im coś zrobić.
- Wiem i to jest okropne.- starałem się powiedzieć to w miarę spokojnie. 
Pierwsza godzina.
Czas mi się okropnie dłuży. Nikt się nie odezwał. Nawet słowo nie padło przez tę godzinę.
Druga godzina.
- Może... chcesz coś do picia?- zapytał powoli i spokojnie Lou.
- Co?- spojrzałem na niego.- Yyy... Nie. Dzięki.
Trzecia godzina.
Oparłem łokcie o kolana, a głowę podpierałem pięściami. Słyszałem tykanie zegara. Strasznie mnie to wpieniało. Z każdym tyknięciem coraz bardziej się zdenerwowałem. W końcu zrozumiałem, że to przez mój zegarek, który miałem blisko ucha. Następne tyknięcie. Nie wytrzymałem. Zdjąłem zegarek i rzuciłem nim o ziemię. Rozwalił się na kawałki. Wszyscy na mnie spojrzeli. Nikt nie miał tyle odwagi, żeby się odezwać.
Czwarta godzina.
- Trzymaj- powiedział śmiało Dawid, podając mi wodę.
- Dzięki.- wziąłem łyk wody. Oddałem mu butelkę. Dłonią otarłem zwilżone usta. Westchnąłem.
- Długo nikt nie wychodzi- zaczął Feliks- To dobry znak.
- Po prostu pomyśl, że Ona śpi- uśmiechnęła się łagodnie Miranda- i powoli się budzi.
- A co jeżeli się nie obudzi?- zmrużyłem oczy.

- Wierz, że się obudzi.
- Wierzę w to.- powiedziałem.
Po rozbitym na kawałki zegarku nie było już śladu.
Piąta godzina.
Zaczęło się.
- Wszystko będzie dobrze.
- Nie martw się.
- Pomyśl, że zaraz wyjdzie lekarz i powie, że jest wszystko okey.
- Okey!- nie wytrzymałem. Wstałem i patrzyłem na każdego po kolei- Co Wy na to, żebym Wam połamał żebra i powiedział, żebyście pomyśleli, że zaraz ktoś przyjdzie i powie, że wszystko będzie dobrze?! 
Nie dostałem żadnej odpowiedzi. No i dobrze. Pewnie bardziej by mnie zdenerwowała.
- On ma rację- powiedział Feliks- Takie gadanie nie pomaga. Wręcz przeciwnie. Okropnie wkurwia.
Szósta godzina.
Byłem chyba na skraju załamania. Chciałbym w coś walnąć. Mam wrażenie, że zaraz nie wytrzymam. Wstałem i już miałem zamiar się wydzierać na wszystko i na wszystkich, ale usłyszałem otwierające się drzwi. Odwróciłem się i zobaczyłem  lekarza. Szedł w naszą stronę. Jego twarz nie miała, żadnego wyrazu. Stanął przy nas. Zaczął trochę niewyraźnie mówić. Feliks powiedział, że spokojnie może mówić po angielsku, bo wszyscy zrozumieją. Lekarz popatrzył po nas. Westchnął i powoli otworzył usta...

wtorek, 11 sierpnia 2015

#56

***
Obudziłem się, chyba około 10. Jestem mega nie wyspany. Ciekawe dlaczego? Nie mam siły otworzyć oczu. Przekręciłem się na bok, z zamiarem przytulenia Jessiki. Zamiast tego, walnąłem twarzą w jej poduszkę. Położyłem się na plecach. Otworzyłem oczy. Byłem sam w pokoju. Chwilę poleżałem, ale zaraz wstałem z zamiarem ubrania się. Po 20 minutach bezcelowych prób znalezienia koszulki, znalazłem ją... To znaczy koszulkę, nie Jessicę. Zobaczyłem karteczkę na stoliku. Wziąłem ją do ręki.
"Mam nadzieję, że się wyspałeś :*
Wczoraj rozmawialiśmy o tej grze...
Mam nadzieję, że będziecie grać fair ;)
O 11 zejdźcie na dół."
Spojrzałem odruchowo na zegarek. Nie myliłem się jest koło 10... Koło godziny po 10. Zszedłem na dół. A za raz za mną reszta.
- Też macie te karteczki?- pokazałem im moją.
- Tak- odpowiedzieli chórem.
- Tam jest następna- powiedział Dawid pokazał na stół.
Dawid podszedł do stołu i podał mi karteczkę.
- Czytaj- powiedział.
- Czemu ja?
- Bo to Twoja dziewczyna to wymyśliła.- westchnąłem.
- Mam nadzieję, że gracie fair i gracie zgodnie ze zasadami- zacząłem czytać- nie powiem Wam gdzie dokładnie jest cel, bo było by to za łatwe. Przy każdej kartce, będzie wskazówka. Z każdą zebraną karteczką będzie coraz trudniej. Radziłabym, żeby Miranda została w domu, bo będzie dość sporo chodzenia. Wszystko zrozumieliście? Wszystko jasne? To może chcecie napić się kawy?
- Rozumiecie?- zapytał Feliks.
- Częściowo- Harry wzruszył ramionami.
- Banalne.- powiedziałem.
- Serio?
- Tak.
- To tłumacz.- Feliks przeczesał dłonią włosy.
- Ehh... 'Mam nadzieję, że gracie fair i gracie zgodnie ze zasadami', chodzi o to, że mamy grać albo robić to co będzie w tych wskazówkach. 'To może chcecie napić się kawy?'... Następna karteczka jest powiązana z robieniem kawy.
Louis podszedł do szafki, otworzył ją i wyjął pudełko z kawą.
- Tu nic nie ma. Dosłownie.- pokazał nam puste pudełko.
- Jest jeszcze kawa w saszetkach- wtrącił Dawid.
Lou wyjął tamtą kawę i zaczął przebierać w saszetkach.
- Tu też nic nie ma. Przecież chodzi o kawę.
- O coś związanego z kawą.- powiedział Feliks.
- W czajniku?
- Zobacz.
Podszedł do czajnika i otworzył tą pokrywkę. Uśmiechnął się.
- Patrzcie, tu też nic nie ma.- spoważniał.- To gdzie będzie ta kartka?
Liam zaczął się śmiać.
- A w czym się robi kawę, geniusze?
- Kubek.
Wyjmowałem po kolei każdy kubek i oglądałem całe. Chyba w 8 znalazłem w środku przyklejoną karteczkę.
- A psy nakarmiliście?
- Zobaczmy od razu w misce. Nie będziemy robić tego na około.- powiedział Dawid.- Weźcie te kartki mogą się przydać.
Zobaczyliśmy w misce Tosi i nic nie było. Poszliśmy na dwór. Za domem była buda. Podeszliśmy do miski, która była pełna jedzenia dla psa.
- Co teraz?- zapytałem.
Feliks zaczął gwizdać i wołać psa. Po chwili przyszedł. Feliks pokazał mu miskę. Pies zaczął jeść.
- A jak zje tą kartkę?- zapytał Dawid.
- Jessica nie jest, aż tak głupia. Wie, że pies mógł jeść przez ten czas aż znajdziemy tę kartkę. 
- Coś tam jest.- spojrzał na miskę.- Jak grzebaliście w psim żarciu to żal mi Was :D Długo Wam zajęło znalezienie tej kartki? Nie rozumiem.
- Trzeba trochę logiczniej pomyśleć.
- Czyli?- zdziwiłem się.
- Nie wiem jeszcze.
Usiedliśmy w domu na kanapie i myśleliśmy. Patrzyłem na ścianę. Słuchałem cykania zegara. Zegar! Wstałem i podszedłem do zegara. Zdjąłem go i odwróciłem. Znalazłem kartkę. Wróciłem na kanapę.
- Skąd pomysł z zegarem?- zapytał Feliks.
- 'długo Wam zajęło znalezienie tej kartki'. 'Długo'- miara czasu. A zegar mierzy czas.
- Czytaj.
- Dobrze Wam idzie ;) Nie macie już dość? Nie poddacie się? Jeżeli się poddacie to wygram :D  I nie będzie nagrody.
- Ach ta moja siostrzyczka- uśmiechnął się Feliks. Podszedł do kominka. Wszyscy na niego patrzyliśmy.
Wziął puchar do ręki i zaczął go oglądać. Odwrócił go i odkleił karteczkę.
- Banał- pomachał kartką- Dobra. Słuchajcie.
Odejdźmy trochę dalej ;) Uświadamiam Was, że nie ma mnie w domu. Wyszłam wcześnie rano z podwórka ;) 
- Skubana sprytna- uśmiechnął się Harry.
- Dlaczego?- zdziwiłem się.
- Kartka jest przy bramie. A to, że wyszła wcześnie rano, to miało nas jakoś zmylić.
Wyszliśmy i poszliśmy do bramy. Faktycznie była tam kartka. Harry zerwał kartkę i zaczął czytać.
-
I jak wychodziłam, to wspominałam. Jak było kiedy mieszkałam w Polsce, jak było kiedy codziennie widywałam się z Dawidem, jak spławiał natrętnych ludzi. Co z tego, że prawie się połamałam, ale mnie 'ratował' :D. Dawid?
- Nie wiem- poprawił czapkę.
- Pamiętacie zeszłe wakacje?- zaczął mulat- jak opowiadaliście o tym jak Jessica spadła z murku, bo jakiś chłopak przyszedł?
- Faktycznie.
Dawid wyszedł na ulicę i zaczął się rozglądać.
- Tylko ja nie pamiętam na jakim murku to było.
- To przypomnij sobie!- powiedział głośno Feliks.
- Wiem!- ruszyliśmy w lewą stronę.
Nikogo tutaj nie ma. Takie odludzie. Doszliśmy do tego murku. Była tam karteczka.
-
I nawet przypomniało mi się jak pracowałam w kawiarni...- Przeczytał Zayn.- Daleko to jest?
- Nie- odpowiedział Feliks. Pokazał palcem na mały budynek.- Tam.
Dawid wszedł do środka. Gadał z jakimiś kobietami. Po chwili wyszedł.
-
Pamiętam jak Dawid przychodził do kawiarni i szliśmy z resztą do lasu ;)
- No to idziemy do lasu.- zarządził Feliks.
Szliśmy do tego lasu, gdzie byliśmy wczoraj. Całą drogę nikt się nie odezwał. W korze drzewa była ukryta kartka. Zacząłem czytać.
-
Już niedaleko :) Feliks pamiętasz naszą wycieczkę do lasu? :D
- Pamiętam- westchnął
- Gdzie?- zapytał Dawid.
- Wiesz gdzie jest ten strumyczek?
- Yhm.
- Za tym strumykiem kawałek w głąb lasu, rosną jeżyny i jest taka niewielka polana. Ale tam jest pełno pokrzyw.
- Trudno. Idziemy- Ruszyłem przez krzaki.
Zeszliśmy z tej górki i szliśmy za Feliksem.
- Jak sądzicie, co to będzie za 'skarb'?- Zapytał Lou.
- Pewnie walnie jakąś mądrością, że prawdziwym skarbem jest przyjaźń, czy coś w tym stylu- uśmiechnął się Feliks.
- Nie. To nie w jej stylu- Dawid zmarszczył czoło.

- Trudno się domyśleć- powiedziałem.
- Kto ma długie spodnie?- Zapytał Feliks, kiedy doszliśmy do tego miejsca. Wszyscy spojrzeli na mnie. Fakt. Tylko ja byłem w długich spodniach.- To tak idziesz cały czas prosto. Tylko rozglądaj się za tą kartką.- stwierdził.

- Yhm.- Wszedłem w te pokrzywy. Po chwili znalazłem się na polanie. Rozglądałem się o nic nie widziałem.- Tu nic nie ma!
- Rozejrzyj się!- wrzasnął Dawid.
Zacząłem szukać w jeżynach. Schowała kartkę w krzakach. Nie no geniusz z niej...
- Mam!- Wyszedłem, stanąłem przed chłopakami i pokazałem im moje porysowane od krzaków ręce.
- Nie płacz- uśmiechnął się Dawid zabierając mi kartkę.
-
Coraz bliżej ;) Idźcie po prostu w stronę jeziora ;)
-
No to idziemy.
Szliśmy i się śmialiśmy z naszych głupich pomysłów, co to mogła Jessica wymyślić. W pewnym momencie na środku drogi zobaczyliśmy kartkę. Wziąłem ją do ręki.
-
Tak jak w refrenie 'Zamknij oczy', Twojej przyjaciółki Dawid ;)- Dawid zaczął nucić jakąś piosenką i nagle się wydarł.- Idź przed siebie, wciąż przed siebie!
Zaczęliśmy się z niego śmiać. Ruszyliśmy. Mam wrażenie, że zaraz dojdziemy do celu.
- To niedaleko, prawda?- Powiedział Liam.
- Tak- Dawid spojrzał pod nogi.
- I ona tam będzie?
- Tak.
- Mówisz to od tak, prawda?
- Tak- uśmiechnął się Dawid.- Nie wiem nawet gdzie idziemy. Mam nadzieje, że to niedaleko i zaraz koniec, bo już trochę mam dość tej głupiej gry.
- Ja w sumie też- przewróciłem oczy.- Już wolałbym siedzieć w domu.
- Mimo tego, że nie ma tam telewizji- Feliks się uśmiechnął.
- Nie przesadzajcie.- Lou zrobił skwaszoną minę- Są jakieś plusy tej jakże dziwnej gry. Ale jak na koniec walnie mi czymś w stylu "Skarbem jet spędzanie czasu z przyjaciółmi", to ją utopię w tym jeziorze.
- O mój Boże!- wrzasnął Dawid.

































A Wy jak myślicie? Co znaleźli chłopaki? Dotarli do skarbu czy może wręcz przeciwnie? Reakcja Dawida była pozytywna czy może budziła negatywne uczucie? Czekam na wasze pomysły ;)

środa, 5 sierpnia 2015

Informacje XD

Postanowiłam Wam napisać kilka informacji. Pewnie jakiś procent Was już wie to co chcę Wam przekazać, ale może ktoś nie wie ;) Zacznijmy od głównej bohaterki.


Selena Gomez
Selena Gomez, niedawno miała premierę nowego singla "Good For You" (wersja audio (w wersji audio gościnnie pojawił się raper A$AP Rocky) oraz teledysk). Teledysk ukazał się 26.06.2015r. Na początku fani jak i prasa zastanawiali się o kim Gomez napisała tę piosenkę. Większość twierdziła, że nie może być to piosenka kierowana do Justina Biebera, ponieważ tekst był sprzeczny z tym jak piosenkarka wyraża się o Justinie. Aczkolwiek pojawiły się plotki, że Selena wróciła do Justina. Ostatnio byli razem często widywani. Prasa zrobiła Gomez zdjęcia jak siedziała na kolanach Biebera i jak trzymali się za ręce. (W sumie to chciałabym, żeby do siebie wrócili) "Good For You" jest single promującym nadchodzący album "Revival" (Odrodzenie), który ma się ukazać pod koniec roku. Nowa piosenka Seleny zrobiła wielki szok, ponieważ była to pierwsza jej piosenka w tym roku. Gomez nie może się już doczekać nowego albumu.  Selena jak i osoby pracujące z nią kładą duży nacisk na promowanie singla. Odchodząc od tematu płyty, Selena ostatnio zaczęła dostawać masę wiadomości na Snapchacie. W wiadomościach do artystki większość stanowiły fioletowe serduszka. Selena bardzo cieszy się dostając takie wiadomości i chcę przeczytać każdą jaką dostanie. Osobiście już wysłałam jej dwie wiadomości z fioletowymi sercami i obie przeczytała. Bardzo mnie to ucieszyło.




Dawid Kwiatkowski
Dawid Kwiatkowski, niedawno wrócił z wakacji w Hiszpanii, gdzie miał również obozy muzyczne ze swoimi fanami. Dawid twierdzi, że Hiszpania jest to jedno z jego ulubionych miejsc i chce tam jeździć co roku. Po obozach w Hiszpanii Dawid pojechał na obozy muzyczne z fanami do Kazimierza Wielkiego, gdzie nagrał z fanami kolejną piosenkę. "To co kochasz". Na Snapchacie Kwiatkowskiego można zobaczyć kawałki nowych piosenek do nowego albumu. Premiera Albumu będzie jak zwykle 19.11 :D. "Afraid"- piosenka Kwiata z płyty "Pop&Roll"- miało premierę teledysku. Teledysk wyreżyserował Dawid wraz ze swoją przyjaciółką Janją Lesar. Kwiatkowski powiedział, że cała płyta powstanie w Kazimierzu Dolnym, ponieważ ma tam spokój i ciszę. Dawid mówi, że jego nowa płyta to będzie coś i nie może się już jej doczekać.




One Direction
Kilka dni temu One Direction miało premierę nowego singla "Drag Me Down". Jest to pierwsza piosenka po odejściu Zayna. "Drag Me Down" jest to piosenka, która będzie promować nowy album zespołu, który ma się ukazać pod koniec roku. Mimo, że nowa piosenka jest bez Zayna, to chłopak nie marnuje swojego czasu. Niedawno podpisał kontrakt z wytwórnią płytową i zaczyna karierę solową. Chłopak na swoim koncie ma już między innymi piosenkę, którą wykonał wraz z raperem Mic Righteousem. Piosenka nosi tytuł "No Type". W ostatnim czasie w okół artystów krąży wiele plotek. Podobno Zayn zerwał zaręczyny z Perrie (Trochę mnie to cieszy, ponieważ ona trochę go ograniczała i prawdopodobnie przez nią chłopak odszedł). Kolejna plotka jest taka, że Louis zostanie ojcem. Potwierdził to w jednym z wywiadów, Nie bardzo chce mi się w to wierzyć, ponieważ to już nie pierwszy raz kiedy taka plotka się pojawiła i nie pierwszy raz kiedy on potwierdza swoje ojcostwo. Po zerwaniu Zayna z Perrie pojawiła się plotka, że chłopak wróci do zespołu. Na początku roku pojawi się nowa płyta Zayna.


Justin Bieber
Przyznaję bez bicia, że wiele o Justinie teraz nie słyszałam. Wiem, że niedługo będzie miał koncert w Londynie i możliwe, że go spotkam. *.*



Teraz takie poboczne wiadomości. ReZigiusz wznowił swoją działalność na Snapchacie. Ostatnio nagrywane były nowe części "Sagi Vikingów". JDabrowsky wystąpi w jakimś filmie. Jan adoptował wczoraj królika i nazwał go Hefalump.


Mam nadzieję, że spodobały się wam te wiadomości. :D
A tak ode mnie polecam obejrzeć film "Wyścig po życie". Grała w nim Selena. Jest to jeden z moich ulubionych filmów. A do posłuchania/ obejrzenia teledysku polecam piosenkę Terefere. Jest to piosenka, w której śpiewał Jan Dąbrowski :D. Piosenka jest o jego ekipie z YouTube. Terefere w której skład wchodzą : JDabrowsky, SKKF, Kiślu, Smav i Thor.
Więc za niedługo zbankrutuje :D
W planach mam zakup: Płyty Dawida, Saszan, 1D, Remo, Zayna, Seleny jak i biletu na koncert zespołu. Trzymajcie za mnie kciuki.
Enjoy!

#55

Ruszyłam uśmiechnięta do pokoju. Otworzyłam drzwi i usiadłam na łóżku. Dwa dni. To dziwne, że się nie boję? Bardzo dziwne! Ale ja nie jestem normalna. Ciekawe jak reszta to odbierze? A Niall? Usłyszałam cichy głos. "Nie zależy Ci na nim?". Westchnęłam. Zależy i to bardzo. Dostałam poduszką w głowę. Lou stał koło mnie z moim telefonem w dłoni.
- Nie zależy Ci na nim?- Zapytał machając telefonem.
To jednak nie był głos sumienia. A kto wie, może on jest moim sumieniem?
- Zależy- uśmiechnęłam się.
Oddał mi telefon i usiadł koło mnie.
- Co jest?- spojrzał na mnie.
- A co ma być?- uśmiechnęłam się sztucznie. Chłopak parsknął śmiechem.
- Jessica, widziałem jak płaczesz i widziałem jak się śmiejesz, a ten uśmiech nie przypomina prawdziwego uśmiechu. Co jest?
- Nie bardzo mogę Ci powiedzieć.- spuściłam głowę.
- Dlaczego?
- Boję się...
- Możesz mi powiedzieć. Możesz mi ufać... Jesteśmy przyjaciółmi.

- Źle się czuję.
- Serce?
- Mniej więcej...
- Czyli nie do końca serce?
- O serce tylko w innym sensie.
- Niall?
- Mniej więcej.
- To o kogo?
- O niego... O Ciebie... O Was wszystkich...
- A dokładniej?
- Boję się, że Was stracę...- wytarłam łzę, która spływała mi po policzku.
- Dlaczego miałabyś nas stracić?
- Nie wiem, ale boję się tego.
- Nie musisz.- Uśmiechnął się- Jesteś przyjaciółmi. A jak przyjaźń to na zawsze.
- No i właśnie boję się o to "na zawsze". Ila razy słyszałam od niektórych "na zawsze", a teraz pewnie by mnie nie poznali.
- Twojego ryja nie da się zapomnieć.
- Jak Ty to robisz?
- W sensie?
- Niby mnie denerwujesz a jednak to pociesza.
- Mimo, że się często kłócimy to wiesz, że zależy mi na Tobie i to Cię pociesza.
- Powiedziałeś to!- wydarłam się.- Rok musiałam czekać, żebyś to powiedział!
Zaczęliśmy się śmiać. Położyliśmy się spać po jakiś 15 minutach. Obudziłam się około 8. Lou jeszcze śpi. Słodko wygląda. Zrobiłam mu zdjęcie. Zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kawę. Usiadłam przy stole. Tosia zeszła z kanapy i podeszła do mnie. Wzięłam ją na kolana. Kurcze to już jutro. Żeby wyszło muszę dzisiaj być mega aktywna. Wręcz nadpobudliwa. Nie mam bladego pojęcia co będę robić, ale coś zrobię. Wzięłam łyk kawy. Coś mnie zakuło w klatce piersiowej. Bolało jak oddycham. Łapałam częste ale płytkie oddechy. Przestało. Westchnęłam. Feliks zszedł. Ledwo przytomny. Uśmiechnął się.
- Zrobić Ci kawę?- Zapytałam.

- Poproszę.
Podałam mu Tosię i zaczęłam Mu robić gorący napój.
- Wyspałeś się?
- Yhym.
Z góry zszedł blondyn wraz z Dawidem.

- Nam też możesz zrobić kawę- uśmiechnął się brunet.
- Dobrze.
Podałam Im kolejno kawę.
- Boska jesteś- blondyn wziął do ręki kubek.
- Chwała Ci- powiedział Dawid.
- Niech Bóg Ci to w dzieciach wynagrodzi- uśmiechnął się Feliks.
Blondyn aż zachłysnął się kawą.
- Chłopaka mi udusisz- powiedziałam siadając koło Feliksa.
Reszta zeszła, wypili kawę, zrobiłam psom jedzenie, ubraliśmy się, przyjechał bus Dawida i pojechaliśmy na jego koncert. Dawid nucił sobie pod nosem piosenki.
- Jak będzie końcówka koncertu to Wy pakujecie się do busa- przetłumaczył Feliks chłopakom.
- Wy możecie chyba zostać do końca- powiedział Igor.
- Tak.- uśmiechnęłam się.- Najlepiej będzie jak założycie kaptury i czapki... Tak dla bezpieczeństwa.
- Spoko.- powiedzieli razem.
- Pokaż jak naprawdę ranić umiesz...!- wydarł się Dawid.
Dojechaliśmy na miejsce. Masa fanów. Po jakimś czasie na scenie zabrzmiała muzyka. Dawid wyszedł tyłem do fanów. Piski, wrzaski i krzyki. Zaczęło się "Morze Łez". Czasami śpiewałam z Dawidem, trochę się wygłupiałam i krzyczałam. Cały czas byłam w ruchu. Igor z Sebastianem podeszli do Feliksa. Pogadali chwilę i Feliks kazał iść reszcie do busa. Oni poszli, a 5 minut później skończył się koncert. Dawid przyszedł do mnie a potem poszedł podpisać kilka zdjęć. Rozdał wszystkie i pojechaliśmy.

- I jak?- Zapytał Dawid z uśmiechem.
- Jestem z Ciebie dumna.- uśmiechnęłam się uderzając go lekko w ramię.
- Gdzie teraz idziecie?- Zapytał Wrzosek.
- Nad... nad... nad...- jąkał się Dawid.
- Nad jezioro- dokończyłam za niego.
- No dokładnie.
W busie bawiłam się z Weedym. Co chwilę coś mnie kuło w klatce piersiowej. Z każdym razem coraz mocniej.

Byliśmy przed domem Goździka. Staliśmy na chodniku.
- Ciekawe czy on jeszcze żyje...- Powiedział Feliks.
- Żyje.- powiedział Dawid- Widziałem go niedawno.
- Dobra idziemy.- Ruszyłam w pole.
- Gdzie Ty idziesz?- Zapytał Liam idąc za mną.
- Nad jezioro. Szybciej by było przejść przez siatkę, ale Miranda jest w ciąży, więc trzeba iść na około.
- Daleko to jest?
- Nie.
Przeszliśmy przez pole kukurydzy i dyń- pole Goździka- i doszliśmy do krzaków.
- Uważajcie tutaj. Dużo krzaków i dość stromo.
Odchyliłam gałęzie i powoli schodziłam. W pewnym momencie osunęła mi się noga i odruchowo złapałam za rękę kogoś kto szedł za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa.
- I kto ma uważać?- Powiedział z uśmiechem.
- Mogę...- zająknęłam się patrząc na nasze dłonie.
- Tak.
Zeszliśmy po chwili. Cały czas trzymałam chłopaka za rękę. Dotarliśmy do ścieżki. Zaczęliśmy się wygłupiać, śmiać i skakać jak dzieci. Zobaczyłam grupkę ludzi zmierzających w naszą stronę. Zobaczyłam dziewczyny i od razu do  nich podbiegłam. Przytuliłyśmy się. Słyszałam jak reszta gada ze sobą. Przywitali się, a my się przytulałyśmy. Potem przytulałam się z chłopakami a Feliks przedstawiał dziewczyną resztę. Czyli to co najnudniejsze mnie ominęło. Ale oni się zmienili. Poszliśmy nad jezioro. Wszyscy się zachwycali tamtym miejscem. Usiedliśmy kawałek od wody na kanapie i kocach. Wzięłam z Feliksem rolę tłumacza, ponieważ chłopaki nie znają polskiego a reszta ma słabiej z angielskim.
- No w sumie z dystansem do świata i do siebie się lepiej żyje.- powiedziałam.
- Fakt.- potwierdzili. W tle było słychać jak Feliks tłumaczył reszcie naszą rozmowę.
- Dystans jest bardzo ważny.- powiedziała Zośka. Uśmiechnęłam się.
- Co?- Zapytał blondyn.
- Ona powiedziała, że jesteś brzydki- uśmiechnęłam się. Podniósł brwi.- To znaczy powiedziała, że dystans jest bardzo ważny.

- Ostatnio jak pisaliśmy- zaczął Sebastian po angielsku- to powiedziałaś, że szukasz takiej jednej piosenki. Znalazłem ją. Włączył "Everybody know". Kiwałam głową, żeby to wyłączył. Sebastian zaczął się śmiać. Mogło to się trochę nie spodobać Niallowi. Słowa "Twój chłopak jest dupkiem, każdy to wie. Twój chłopak jest dupkiem nawet twoja mama CI to powie.." nie są dobre jak na naszą relację.
- He- powiedziałam z lekkim strachem na twarzy. Blondyn uśmiechnął się i potargał mi włosy.- cham.- powiedziałam poważnie.
- A nie dupek?- zapytał.
Zaczęliśmy się śmiać. To kłucie było coraz częstsze i mocniejsze. Nie dałam po sobie poznać, że to mnie boli. Po jakimś czasie pożegnaliśmy się z resztą i wróciliśmy do domu. Zjedliśmy kolację i siedzieliśmy w salonie.
- Zagramy jutro w grę?- Zapytałam.
- Jaką?- Zdziwił się Zayn.
- Szukanie skarbu. Ja wszystko zorganizuję. Zgódźcie się- powiedziałam prawie błagalnie- Co Wam szkodzi?
- W sumie czemu nie?- Powiedział Hazz.
- Dobra- potwierdziła Miranda.
Dzisiaj wcześniej poszliśmy do pokoi. Dziś śpię ze swoim chłopakiem. Siedzieliśmy w sypialni.
- Wiesz, że to już rok?- Zapytał.
- Od czego?
- Odkąd się znamy.
- Ale to zleciało.
- No.- uśmiechnął się.
- Trzeba by było to jakoś uczcić.
- Jak?
- Chyba mam pomysł.
Podeszłam do drzwi i je zamknęłam. Uśmiechnęłam się do chłopaka. Możecie sobie wyobrazić co było dalej ;)

środa, 29 lipca 2015

#54

- Co Ci?- zdziwił się Dawid.
- I tak jestem mokra. Co mi zależy?- uśmiechnęłam się, wstając z wody.
- I Ty twierdzisz, że jesteś normalna?
- Powiedziałam tak kiedyś?
- W sumie to nie- uśmiechnął się.
Wyszliśmy z wody. Usiedliśmy przy ogniu. Woda leciała ze mnie ciurkiem. Dawid powiedział coś Niallowi. Ten spojrzał na mnie i zaczęli się nieopanowanie śmiać. Feliks przyniósł mi koc. Okryłam się nim.
- Z czego się śmiejecie?- Zapytałam.
- Z niczego- odpowiedzieli razem.
- Czasami się zastanawiam czy psychiatra wam pomoże... Wątpię w to.- uśmiechnęłam się.
- Powiedz jej- uśmiechnął się blondyn, po czym ponownie zaczął się śmiać.
- Idealnie się dzisiaj ubrałaś- Śmiał się Dawid.
- Dlaczego?- Zdziwiło mnie to trochę.
- Przez twoją- przemoczoną już- białą bluzkę- podkreślił "już"- idealnie prześwituje Twój czerwony stanik.- Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Po pierwsze, gdyby nie Ty to bluzka by mi nie prześwitywała. Po drugie,- uśmiechnął się- nie czerwony, ale ciemno różowy- znowu wszyscy wpadli w śmiech.- Po trzecie, Ciebie to śmieszy?- zwróciłam się do blondyna.
- Tak- śmiał się.
- No ja na Twoim miejscu bym się tak nie cieszył- uśmiechnął się Lou. Zrozumiał o co mi chodzi. Uśmiechnęłam się do niego.
- Czemu niby?
- Gdzie On się musiał patrzeć, żeby to zobaczyć?- Mówił powoli. Zaczęliśmy się śmiać.
Dawid siedział lekko zdezorientowany i wystraszony. Blondyn nie wiedział co powiedzieć. Zszokowało go to. Otworzył usta i pokazał na Lou palcem. Nabrał powietrza jakby chciał coś powiedzieć. Zamknął usta i opuścił rękę.
- Co?!- wydarł się w końcu. Zaczęliśmy się śmiać.
- No. Pomyśl.
Dawid wyciągnął telefon. Wybrał numer i zadzwonił do kogoś. Włączył na głośno mówiący. Jak zwykle zresztą.
- Halo?- odezwał się głos w telefonie. Igor.
- Słuchaj, Stary mógłbyś jutro zgarnąć Weedego z mojego domu?
- A czemu Ty nie możesz go wziąć?
- Bo jestem koło Gorzowa. U dziadków Feliksa i Jessiki.
- Spoko.
- Dzięki.
Rozłączył się.
- Co?!- znowu krzyknął blondyn.
- Tak! Patrzyłem się Twojej dziewczynie na cycki!- krzyknął Dawid. Wszyscy prócz mnie zaczęli się śmiać.
- Dziwnie się czuję- powiedziałam.
- Cóż...- zaczął Feliks- nie dziwię Ci się.
- Kocham Cię- powiedział Dawid przez śmiech.
- Dobra, dobra... Ile dziewczyn przede mną to słyszało od Ciebie?- otworzył szeroko oczy.
Wysunął dłoń. Zaczął po kolei dotykać każdego palca. Kilka razy to powtórzył. Liczył...
- Omińmy ten temat.- opuścił dłoń.
- Ej,- zaczął Harry. Spojrzałam na niego z miną zabójcy.- Jessica- poprawił się. Uśmiechnęłam się do niego.- Ty się jeszcze przyjaźnisz z tym Patrickiem?
- Tak.
- Dawno ze sobą nie gadaliście.
- Była między nami krótka, ale stanowcza wymiana słów i nie odzywam się do tego cymbała.
- O co się pokłóciliście?- zapytała Mir.
- Patrick znalazł sobie dziewczynę i o coś się pokłócili. Ona mu nawrzucała, a on twierdzi, że miała pełne prawo się na niego zdenerwować. To zapytałam o co się wkurzyła. A on mi mówi, że o nic. Zdenerwowała się o nic. To powiedziałam, że trochę dziwne. A on zaczął jej bronić i gadać, że mogła i tak dalej. To mu wytłumaczyłam o co mi chodzi a on, że dziwnie się zachowuję, to się go zapytałam "Ja czy Twoja dziewczyna?". Wkurzył się i tyle.- Wszyscy zaczęli się śmiać.- Taka prawda. Jak ludzie będą tak gadać, to zaraz ofiary gwałtu na komisariacie, będą mówiły "No tak zgwałcił mnie,... ale jak całował".- Znowu śmiech.- Ludzie w jakim świecie żyjemy.
- Rozwalasz system.- powiedział Dawid.
- Nie śmiej się tak. To Ty zamknąłeś mnie na balkonie i powiedziałeś "A teraz się udusisz".- znowu śmiech.- To tak samo jakby zostawić kogoś na pustyni z nadzieją, że się tam utopi.- wstałam i poszłam do domu się przebrać. Wróciłam po chwili w suchych ubraniach.
Dawid spojrzał na mnie z uśmiechem. Spojrzał na bluzkę i spoważniał.
- Nie potrafisz się bawić.
- Chcę mieć z Wami zdjęcie.- uśmiechnęłam się.
- Z kim?
- Z Wami razem i każdym osobno.
Z ogniska zrobiła się sesja zdjęciowa. Miało być dziewięć zdjęć. Wyszło ponad 200. Takie normalne i śmieszne. Ładne i... mniej ładne. Mam nawet zdjęcie z Lou. Wyglądało to jak zdjęcie dzieci. Stałam przed nim a on obejmował mnie z uśmiechem. Ślicznie wyszło. Grupowe wyglądało tak, że stałam kawałek przed nimi a oni przy ognisku się wygłupiali. Dawid miał perfekcyjną pozę modelki. Zdjęcie z Feliksem było spontaniczne. Wskoczyłam mu na plecy i Dawid zrobił nam zdjęcie. Fajnie wyszło. Z Mirandą najnormalniejsze zdjęcie. Z Liamem jak się "przytulamy" i takie dziwne uśmiechy. Z Dawidem jedno zdjęcie wyszło tak, że wyglądamy jak pedofile. Z mulatem siedzimy sobie przy ognisku i się śmiejemy. Loczek całuje mnie w policzek. A z blondynem takie mega słodkie. Staliśmy na tle jeziora i ogniska, on trzymał mnie za ręce i mnie pocałował. Super wyszło. I też inne śmieszne zdjęcia. Jak chłopaki próbują zrobić gwiazdę i wgl. Po pewnym czasie usiedliśmy przy ognisku. Siedziałam przed blondynem. Oparłam się o niego i bawiłam się telefonem. Wyglądało to komicznie, ponieważ za każdym razem kiedy wypadł mi telefon i nie mogłam go dosięgnąć bez ruszania się z tej wygodnej pozycji, on mi go podawał nawet się do mnie nie odzywając. Jak z dzieckiem, które bawi się grzechotką. Gadaliśmy o różnych głupotach.
- Daj mi swój telefon- powiedziałam patrząc z dołu na blondyna. Spojrzał na mnie i dał mi go. Wszyscy dziwnie na nas patrzyli- Poczytam twoje SMS'y. Wzruszył ramionami.
- Nie rusza Cię to?- Zapytał Dawid.
- Nie. Chce niech sobie czyta.
Zadzwoniłam ze swojego telefonu do Adiego i umówiliśmy się na popołudnie koło naszej plaży. Poszliśmy do domu. Śpię z Lou... Jej! Byłam już w piżamie i połowie drogi do pokoju ale zatrzymałam się w połowie drogi. Poszłam do pokoju blondyna. Rozmawiał z Dawidem.
- Cześć- uśmiechnęłam się.
- Co tam?- zapytał blondyn.
Uśmiechnęłam się leniwie do Dawida. Chciałam mu dać do zrozumienia, żeby wyszedł. Patrzył na mnie przez chwilę.
- A!- krzyknął po chwili- nie będę Wam przeszkadzać.- wyszedł.
Oparłam się o zamknięte drzwi. Spuściłam głowę.
- Odpowiesz mi?- spojrzałam nie niego i lekko się uśmiechnęłam.- Przyszłaś tak sobie pomilczeć.
Prychnęłam lekkim śmiechem. Podeszłam trochę bliżej do niego.
- Coś się stało?- zapytał wstając z łóżka.
Znowu się uśmiechnęłam. Przytuliłam się do niego. Był lekko zdziwiony. Po chwili odwzajemnił uścisk.
- Nic się nie stało.- Wyszeptałam- Po prostu chciałam powiedzieć Ci coś ważnego.
- Co tam?

Oderwałam się od niego. Położył ręce na moich biodrach. Spojrzałam mu w oczy.
- Kocham Cię.- powiedziałam cichutko.
- Ja Ciebie też.

Lekko musnął moje usta. Chciał się odsunąć, ale zatrzymałam jego twarz kładąc mu dłoń na policzku. Znowu się zdziwił. Ja zresztą też. Nigdy się tak nie zachowywałam a teraz... Położyłam mu ręce na szyi. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Dłonie chłopaka z moich bioder zjechały na moje pośladki. Nie przeszkadzało mi to jakoś. Dziwne... Nawet nie zorientowałam się kiedy z środka pokoju przeszliśmy do najbliższej ściany. Opierałam się plecami o ścianę a moje ręce cały czas były na karku chłopaka. Blondyn włożył ręce pod moją bluzkę. Co prawda położył dłonie na moich plecach, ale uderzyłam go w głowę i oderwałam się od jego ust.
- Ej- powiedziałam z lekkim zdenerwowaniem ale i z uśmiechem. Uśmiechnął się tylko.
Chłopak usiadł na łóżku a ja szłam do drzwi. Spojrzałam na niego jeszcze raz. Uśmiechnął się.
- Dobranoc- uśmiechnęłam się i wyszłam.

niedziela, 26 lipca 2015

Szybkie info XD

Pewnie większość osób, które zobaczyły co się stało na tym blogu pewnie sobie myślą coś w stylu "Jezus Maria! Kobieto Ty masz oczy?!" Wiem... Wiem... Nie wygląda to idealnie, ale mi się podoba c: Dajcie znać jak wolicie, żeby było. Tak jak wcześniej czy tak jak teraz? (Nie jestem jakaś świetna w grafice ( Widać c'nie? XD) ale poprawię to jakoś... jak się nauczę XD)
Pozdrawiam :*